Elo mordo, byku, sztama, jak leci? Odkąd ten wirus się rozszedł po świecie jak viral po sieci Powiedz mi mordo czy żyćko to jakoś ogarniasz czy źle ci? Czy się umartwiasz czy lecisz na party na wieczór bez maski i stresu i szukasz dopingu znów tak jak atleci Pies by ruchał ten COVID Mam przyjaciela co już od pół roku z domu nie wychodzi Bo ma astmę i ora się strasznie i pracuje zdalnie i żarcie kurier z dyskontu mu dowozi Mój urodzinowy procencik dla niego w szafie przeleżał już połowę roku, to nie szkodzi (czekam mordo) Mam ziomka co robi w eventach a nie ma eventów Kurwa mać, ja robię w eventach i nie mam eventów Dobrze kurwa że nie płacę alimentów Niedotkniętego syfem tym gospodarki tu nie ma segmentu Rządowe tarcze to beka, dostanie je jeden z dziesięciu jak szlug Dlatego nie brak lamentu i chuj Dlatego w studiu tu rezam tę pętlę za dwóch Żeby się zwiększył na DNB ruch Jaki jest następny ruch? Jaki jest kolejny mój, jaki kolejny twój? I kiedy kończę to pisać to wiem już, że będzie to singiel jak chuj Nie pytam ludzi z DNB czy luz, to ma być singiel i chuj
Muzyka leczy mnie z stary Śpiewam więc yeah, yeah, yeah Kiedy w lepsze jutro wiary We mnie coraz mniej-jej-jej Ktoś tam nie wychodzi z pieczary ze strachu Ja w studio się budzę, zasypiam, dzieciaku (dzieciaku) Pytasz czy pójdzie viralem to mówię ci: pewnie nie Muzyka leczy mnie z stary Śpiewam więc yeah, yeah, yeah Kiedy w lepsze jutro wiary We mnie coraz mniej-jej-jej Ktoś tam nie wychodzi z pieczary ze strachu Ja w studio się budzę, zasypiam, dzieciaku (dzieciaku) Pytasz czy pójdzie viralem to mówię ci: pewnie nie
Yo, u nas to idzie tak aktualnie Nocna zmiana, poszła piana z japy, wtedy ktoś nas wskazał Że ktoś komuś wypłacił bo się ktoś nadstawiał Ktoś przeprosił raczy, viral klasyk łap Mówią, że dobre chłopaki Moi ludzie stoją za mną jak wariaty A łapy nabite tu są jak armaty Życie nas trochę dojeżdża jak szmaty Choć z japy krew się leje, kurwa, wciąż wstajemy z maty U nas bez zmian, chuj czy COVID, dżuma, febra Wjebałem w siebie tyle chemii że mi już tam nie strach się przemieszczać Z głośnika na głośnik, z ośki na osiedla, z nośnika na nośnik Jak viral, jak wirus, jak towar co trzepie aż klękasz
Muzyka leczy mnie z stary Śpiewam więc yeah, yeah, yeah Kiedy w lepsze jutro wiary We mnie coraz mniej-jej-jej Ktoś tam nie wychodzi z pieczary ze strachu Ja w studio się budzę, zasypiam, dzieciaku (dzieciaku) Pytasz czy pójdzie viralem to mówię ci: pewnie nie Muzyka leczy mnie z stary Śpiewam więc yeah, yeah, yeah Kiedy w lepsze jutro wiary We mnie coraz mniej-jej-jej Ktoś tam nie wychodzi z pieczary ze strachu Ja w studio się budzę, zasypiam, dzieciaku (dzieciaku) Pytasz czy pójdzie viralem to mówię ci: pewnie nie