Lala latorina, zioło w butli i gibrzdylach Bianco, legalny woltaż ubija Śmiało, nie waham się polać i kasztanom Repety płynie lawina Biedroneczka wróciła z nieba podarowała mi latorine Nie płaczę po cin cin’ie Płakałem jak mi banishowali franko Skończy się lato ale nie biba
Pilnuj lepiej ręcznika Bo zrobie ci pokaz jak Pani Millie Brown Zajebe fikoła na waszych salonach W mojej bani zorba i la vida loca
Nie uprzedzali że tak chyżo ją ukocham Że wypełni u mnie luke której nie znałem Aniele śmierci gdy nadejdzie na mnie pora Pochwale się na ryju wielkim bananem
Nie przepłace za marke, nie kupie martini Bo za tę samą pape, mam trzy latoriny Jejejejej jejejej Kurwa sklej mi pizde butlą latoriny
Ta butla to skroplone wakacje Kapsuła czasu przyda się gdy zmarznę A kolejnym pokoleniom opowie legendy o Tym za co przechylaliśmy szkło
Latorina, zioło w butli i gibrzdylach Bianco, legalny woltaż ubija Śmiało, nie waham się polać i kasztanom Repety płynie lawina Biedroneczka wróciła z nieba podarowała mi latorine Nie płaczę po cin cin’ie Płakałem jak mi banishowali franko Skończy się lato ale nie biba
Pije latorinę z druidami Niczym uhy healnie każde ziazi Jak Tibijczyk w siedem cztery z łopatą i liną Tak na bibach w backpacku mam sprita z latoriną
Wermut obalany Upojone łapy polują na gitary Moje paluchy tańczą na gryfie jak szamany Gawryle to ten zespół rockowy z twojej gimbazy I nic poza tym
latorina, zioło w butli i gibrzdylach Bianco, legalny woltaż ubija Śmiało, nie waham się polać i kasztanom Repety płynie lawina Biedroneczka wróciła z nieba podarowała mi latorine Nie płaczę po cin cin’ie Płakałem jak mi banishowali franko Skończy się lato ale nie biba